Owoc modlitwy (Biuletyn 5)

Z córką nie miałam do tej pory kłopotu. Uczyła się dobrze, pomagała mi w pracy w Podwórkowym Kółku Różańcowym Dzieci, pięknie śpiewała psalmy responsoryjne w czasie Mszy św. Ale od pewnego czasu zaszła w niej nagła zmiana. Bunt. W tym roku z dniem 1 września rozpoczęła naukę w I klasie liceum ogólnokształcącego. Zapowiedziała, że z dziećmi nie będzie miała nic wspólnego. Powiedziała, że także do kościoła nie ma ochoty chodzić; ostatecznie posiedzi w ostatniej ławce. Stała się nerwowa, nieprzystępna. Smutna i przygnębiona niechętnie brała się do odrabiania lekcji. Na pytanie, co się stało?, wybuchła płaczem i krzyknęła: Nienawidzę szkoły! Nie chcę tam chodzić! Prosiłam, by zwróciła się o pomoc do Jezusa. Odpowiedziała podnieconym głosem, że Boga nie ma, bo gdyby był, to by nie pozwolił jej tak cierpieć.

Bardzo mnie to zabolało. Postanowiłam modlić się w jej intencji Koronką do Ducha Świętego, aby Pan Jezus dotknął ją swoją łaską, a Duch Święty rozjaśnił umysł. Nie ustawałam w codziennej modlitwie. Córka zaś w czasie mojej porannej modlitwy prosiła, bym ją zwolniła z chodzenia do szkoły, bo i tak tam nie pójdzie. Czuła się samotna i bezradna. Tłumaczyłam jej, jak umiałam, by słuchała głosu Jezusa i czekała. Nieustanna modlitwa do Ducha Świętego przyniosła oczekiwane owoce. Córka uczy się w nowej szkole, ma wspaniałe koleżanki, powrócił uśmiech i zapał do nauki. Zniosła wiele upokorzeń, doznała uczucia lęku. Wierzę, że Jezus wysłuchał mojej modlitwy. W rezultacie na ten rok 2004/2005 córka chętnie włączyła się grupy modlitewnej Nieustannej Nowenny do Ducha Świętego. Chwała Tobie, Duchu Święty!

Danuta z Rajgrodu